bezhasztagów
Utworzone odpowiedzi
- AutorWpisy
- bezhasztagówParticipant
Hejo, znowu do Was wracam po nocy. Buszuje zasnąć nie mogę. Jutro widzenie, kolejne a ja jestem kompletnie odklejona jakaś. Dwa tygodnie temu zaczęłam pracę, w sklepie który ogółem bardzo lubię, warunki pracy fajne, umowa normalna, wszystko spoko, ludzie na początku wydawali się fajni, teraz juz powoli wychodzi szydło z worka, co to są za podle babska tam.. Aż mnie krew zalewa jak pomyślę sobie z jakimi żmijami przyszło mi pracować. Liczyłam na to że jakoś fajnie zgram się z nimi ale widzę że one nie są zbyt chętne więc od poniedziałku będe grała ich piłeczka. Autentycznie wejdę do pracy, zrobię swoje i wyjdę, a z Nimi to będę tylko służbowo… Niby nie powinnam się przejmować bo przecież to praca itd ale ja jednak miałam inne podejście i teraz sie tym zadręczam i jest mi przykro, a do małża na widzenie pójdę jak zombie… No cóż. Czasem trzeba też i tak.. Mimo wszystko życzę Wam udanej niedzieli. 😘
bezhasztagówParticipantCześć robaczki, kila dni nie pisałam, bo było w miare ok.. Przychodzę dziś, bo znowu się sypie. Po roku czasu znowu zaczęłam chodzić na widzenia do męża, wcześniej nie miałam możliwości, bo mąż był najpierw w Sztumie, potem Kwidzyn, no a niedawno zjechał na jednostke rejonową. Bardzo nalegał żebym zaczęła przychodzić z córką. Po pierwszym było w miare ok, wczoraj było drugie i już było gorzej, bo się nasłuchała biedna jego historii i się bardzo martwi. Ja z resztą też się martwie o niego, bo to już nie jest mój mąż, widać po nim, że bardzo źle znosi pobyt tam, zupełnie nie potrafi się odnaleźć. O córke też się martwie i szukam dla niej psychologa wreszcie, bo widze, że bez tego sie nie obejdzie. Czekamy na termin posiedzenia w sprawie przerwy w karze.. On poprostu jak na szpilkach, codziennie dzwoni do sądu, żeby sie dowiedzieć.
bezhasztagówParticipantAnia super pomysł. 🤩
bezhasztagówParticipantW sumie to mogę podać ci nr telefonu ale na dłuższe rozmowy to umówmy się na jutro ok? Uciekam powoli spać. Pisz śmiało jutro. 661 – 752-803
bezhasztagówParticipantHej Ania. Przede wszystkim wydaje mi się, że powinnaś zacząć od znalezienia psychologa, on będzie wiedział jak maluchy przygotować i prowadzic, Tobie też pomoże. Ja na początku uciekłam w pracę. Nic innego mogłam nie robić, nie czułam zmęczenia kompletnie, po pół roku jakoś dopiero zaczęłam stawać na nogi powoli, też był płacz, dużo płaczu było, kłótnie przez telefon.. Teraz już po ponad roku jest lepiej ale smutno cały czas. Też wybieram się do psychologa, bo widzę że córka (12 letnia panna) zaczyna wchodzić w okres buntu, a na to ja nie mam siły i wiem, że sama polegnę. Co by się nie działo pamiętaj, że nie jesteś sama. Pisz śmiało i się nie przejmuj. 💪
bezhasztagówParticipant15952 pytałaś jak ja sobie radzę. Nie radzę sobie ale jak widzę, że ktoś podobnie jak Ty cierpi to naturalnym odruchem jest pocieszenie, dobre słowo, podniesienie na duchu, a przynajmniej spróbowanie. 😚 😉 Niby nic, a jednak człowiek inaczej się czuje. Ja po dwóch dniach z Wami już poczulam się lepiej. Cieszę się, że Was znalazłam i cieszę się że zebrałam się na odwagę żeby tutaj cokolwiek napisać, a ja z reguły unikam tego typu rozmów.
bezhasztagówParticipantRobaczek, nie poddawaj się. Ja też mam takie myśli czasem, wydaje mi się że tak będzie już zawsze jak teraz ale przecież to nie prawda, to nie będzie trwało wiecznie. ☺️ Nam szybko czas leci, im coprawda wolniej ale też leci. Z każdym dniem coraz bliżej. Będzie dobrze. Zobaczysz. 😘
bezhasztagówParticipant17780 tyle że mi nie chodzi o cyferki i licytowanie się kto ma gorzej czy dłuższy wyrok. Mi bardziej ciąży ten ciężar psychiczny.. To jest najgorsze.
bezhasztagówParticipantRobaczek, cały wyrok 3.5 roku…
bezhasztagówParticipantO, to fajnie. Nie będę Was zanudzać moją historia, bo wiadomo, że każda jest do siebie podobna. Ja już żyje z tym 15 miesięcy i powiem Wam, że o ile wcześniej było w miarę ok tak teraz mam wrażenie, że ta ” sielanka” dociera do granic. Mąż wyprowadza mnie z równowagi, córka też swoje 5 groszy dorzuca i we mnie zaczyna coś pękać, nawet w pracy jest do kitu. Pojechałam ostatnio z córką na kilka dni odpocząć i jest gorzej niż było… Zabieram się jak pies do jeża aby pójść do psychologa, ale ni w ząb nie umiem się za to zabrać. Mam wrażenie, że nie przyniesie to ulgi. A jak wyglądały wasze ścieżki?
bezhasztagówParticipantWitajcie, czy ktoś jeszcze bywa aktywny tutaj? Chętnie pogadam. 🙂
- AutorWpisy